W ostatnich latach, wspominając ze znajomymi lata wczesnej młodości, często schodziliśmy na tematy kreskówek. Oprócz standardowych "bajek" z okresu PRL takich jak Reksio, oraz produkcji Cartoon Network, jak Atomówki, co jakiś czas każdy z nas wspominał wieczorynkę emitowaną w latach 90-tych na TVP1. Bohaterami kreskówki byli niedźwiedź i królik podróżujący po świecie w balonie. Co ciekawe - nikt nie pamiętał tytułu, fabuły kreskówki, oraz - co najważniejsze - zakończenia. Każdy (powtarzam: każdy) wspominał natomiast specyficzne uczucie, jakie wywoływała w nim bajka, a szczególnie jej intro. Psychodeliczna, ambientowa muzyka, nietypowa technika animacji (niedźwiedź poruszający się "krokiem księżycowym"), mroczny klimat... to wszystko składało się na uczucie co najmniej niepokoju, jaki towarzyszył oglądaniu tego zwłaszcza przed pójściem spać.
Nadmiar wolnego czasu spowodował, że długo błąkałem się po internecie, zwłaszcza po forach i portalach "nostalgicznych", gdzie moje pokolenie wspomina lata swojego wczesnego dzieciństwa. Jak się dowiedziałem, nie my jedni mieliśmy problem z wieczorynką. Cała masa internautów wspominała psychodeliczny klimat kreskówki i - co ciekawe - podobnie, jak wśród moich znajomych, mało kto pamiętał tytuł.
W końcu komuś udało się go zdobyć - animacja nosi tytuł Wyspa niedźwiedzi (fr. L'Ile Aux Ours).
"Wyspa niedźwiedzi" opowiada historię zamaskowanego niedźwiedzia polarnego Ediego, który dorasta wśród królików, zajmując się roznoszeniem poczty. Pewnego dnia na wyspę przybywa duszek Ok, który oznajmia Ediemu, że bohater tak naprawdę pochodzi z Wyspy Niedźwiedzi i powinien na nią ruszyć. Edi, wraz ze swoim przyjacielem - królikiem Maxem i Okiem, wyruszają w podróż balonem, by odnaleźć miejsce, skąd pochodzą niedźwiedzie. Na ich drodze stają piraci podróżujący sterowcem, oraz "Pogodotwórcy", o których więcej znajdziecie w dalszej części tekstu. Niestety, w sieci można znaleźć tylko dwa odcinki Wyspy, wystarczą one jednak do wyjaśnienia fenomenu tej kreskówki.
Kreskówka, mimo ciekawej fabuły i "sympatycznych" zwierzaków, zdecydowanie nie nadaje się na dobranockę, którą oglądają przecież często dzieci poniżej 8 roku życia. Jest dokładnie tak, jak w moich wspomnieniach - psychodeliczne, niepokojące intro (w wersji polskiej śpiewane przez Alibabki) doskonale oddaje nastrój tego, co znajdziemy "w środku". Postacie sprawiają wrażenie przerysowanych, poruszających się pokracznie. Główny bohater - zamiast wzbudzać sympatię - nieraz przeraża swoją mimiką i "gumowymi rękoma". Max ma ciągle ten sam wyraz twarzy, zachowuje się jak pod wpływem narkotyków. Ok także skrywa pewne tajemnice. Sama jego wiedza o zaginionej Wyspie jest podejrzana. Sceneria zdecydowanie nie nadaje się do oglądania dla widzów najmłodszych - nagłe zmiany pogody ze słonecznej na burzę, mroczne lokacje takie jak cmentarzysko balonów, oraz dziwne pomieszczenia, które - mimo iż na pierwszy rzut oka są różne - wyglądają, jakby coś je ze sobą łączyło. Całości dopełnia mroczna muzyka, podchodząca nie raz pod Dark Ambient.
Kolejną rzeczą, która przykuwa uwagę widza, jest zdecydowana przewaga czarnych charakterów. Mamy tu:
-piratów, próbujących pojmać Ediego i sprzedać go na targu niewolników. Ich twarze są pokraczne, przypominają nieco zmutowane krokodyle. Stosują wymyślne tortury, takie jak wyrywanie kości (!)
-"Pogodotwórców", mroczne bóstwa sił natury. Starają się uniemożliwić bohaterom odnalezienie Wyspy z powodu przepowiedni, mówiącej o końcu ich panowania wraz z dotarciem na Wyspę niedźwiedzia w masce. Szczególnie okrutni są słudzy Małpy Tropik, jednego z pogodotwórców. Mowa o Smokach Wampirach, jednych z najmroczniejszych stworzeń, jakie kiedykolwiek pojawiły się w filmach animowanych.
-doktora Lękusa, szalonego naukowca, który w poszukiwaniu "eliksiru okrucieństwa" przeprowadza bolesne eksperymenty na zwierzętach.
W całej kreskówce można znaleźć także handlarzy niewolnikami, profesjonalnych zabójców i łowców nagród. To, co odróżnia czarne charaktery w Wyspie od innych kreskówek, to - poza specyficznym wyglądem i niezrozumiałą grozą bijącą od nich - ich ilość. Zazwyczaj bajki dla dzieci przedstawiają głównych bohaterów żyjących w spokojnej, pogodnej krainie, której zagraża jakieś niebezpieczeństwo. Czarny charakter zazwyczaj jest jeden, a nawet jeśli nie, to i tak "dobrych" jest więcej. Tutaj jedynymi pozytywnymi postaciami są groźne wyglądający miś polarny, królik z kamienną twarzą i tajemnicza zjawa.
Kolejną ciekawą sprawą jest świat przedstawiony w kreskówce. Akcja rozgrywa się przede wszystkim w powietrzu, nad morzem, jednak wszyscy bohaterowie wydają się obawiać kontaktu z wodą. Świadczą o tym chociażby piraci podróżujący nie statkiem, lecz sterowcem. Bohaterowie, odnajdując jaskinię pełną telewizorów, toalet i innych produktów ludzkiej cywilizacji, wspominają o "Pierwszym Trzęsieniu Ziemi". Czy to dlatego nie ma tam żadnych ludzi? Czyżby wszyscy wyginęli, a woda była skażona, więc nie można się do niej zbliżyć? No i kim jest Ok, który posiada dużą wiedzę o czasach sprzed kataklizmu? Wygląda na to, że duszą człowieka. Wizja postapokaliptycznego świata rządzonego przez zwierzęta jest być może ciekawa, ale raczej nie dla dorastających dzieci.
Mamy więc psychodeliczną kreskówkę, epatującą okrucieństwem, apokalipsą, przerażającymi eksperymentami medycznymi i wszechobecnym mrokiem, za który najprawdopodobniej odpowiedzialni są chciwi i zawistni bogowie - pogodotwórcy. Dodajmy, że kreskówkę przeznaczoną dla widzów najmłodszych. Kto stoi za jej produkcją? Strona studia animatorskiego odpowiedzialnego za Wyspę nie istnieje, podobnie jak żadna poświęcona bajce - co w dzisiejszych czasach wydaje się niezwykłe. Jedyne wiarygodne informacje, do jakich udało mi się dotrzeć, sugerują, że za projekt odpowiada niejaki Jacques Peyrache. Być może chciał stworzyć coś ciekawego, ale nie przewidział jak odbiorą to najmłodsi widzowie? Taka odpowiedź byłaby prawdopodobna, gdyby nie jeden drobny szczegół.
Jacques Peyrache jest psychiatrą dziecięcym.
cr: themodders.org
_______________________________________________________________________________
Na polskim nostalgicznym portalu karawana.eu znalazłam ciekawy felieton na temat owej bajki. Pozwolę go sobie przytoczyć.
Wyspa Niedźwiedzi (fr. L’Ile Aux Ours) była animacją wyświetlaną w naszym kraju w drugiej połowie lat 90. Na sam tytuł natknąłem się przypadkiem, przeglądając w internecie fora o tematyce nostalgicznej. Na jednym z nich została wspomniana bajka, która zdaniem autora była na swój sposób psychodeliczna i najzwyczajniej w świecie straszna. Po obejrzeniu zdjęcia, które widzicie powyżej, zrozumiałem, że także pamiętam ta dobranockę – i także żywię z nią dziwne wspomnienia. Nie ja jeden zresztą, bo jak się okazuje, wielu wspomina ją podobnie. Zapraszam więc do lektury, w której rozłożę tą cudaczną produkcję na czynniki pierwsze.
[...] co jakiś czas każdy z nas wspominał wieczorynkę emitowaną w latach 90-tych na TVP1. Bohaterami kreskówki byli niedźwiedź i królik podróżujący po świecie w balonie. Co ciekawe – nikt nie pamiętał tytułu, fabuły kreskówki, oraz – co najważniejsze – zakończenia. Każdy (powtarzam: każdy) wspominał natomiast specyficzne uczucie, jakie wywoływała w nim bajka, a szczególnie jej intro.Psychodeliczna muzyka, nietypowa technika animacji (niedźwiedź poruszający się “krokiem księżycowym”), mroczny klimat… to wszystko składało się na uczucie co najmniej niepokoju, jaki towarzyszył oglądaniu tego zwłaszcza przed pójściem spać.
Samo zakończenie, o którym wspomina wypowiadający się, jest dostępne na polskiej Wikipedii (KILK), jednak, aby uniknąć spoilerów, zostanie przeze mnie pominięte.
Na rozpoczęcie bajka wita nas taką oto piosenką (którą w polskiej wersji wykonywał zespół Alibabki):
Na wyspie tej królika z duszkiem można spotkać
Wyspa Niedźwiedzi to nie plotka
Uwierzyć chciej oglądać film ten to jest gratka
Na wyspie tej balony będą niczym jabłka
Wyspa niedźwiedzi to nie plotka
Uśmiechnij się tysiące przygód ciebie spotka
Tę wyspę pokochasz
Tutaj śmiech wśród zmartwień znajdziesz też
Lecz się nie przejmuj, niedźwiedź Edi swych przyjaciół ma
Grzecznie siądź na wyspie z nami bądź
Przeżywaj z Edim bo to właśnie dla was jest ten film
Wyspę niedźwiedzi przedstawiamy!
Najwyższy czas poznać w filmie mnóstwo zdarzeń
Miliony przygód oraz marzeń
Oglądaj nas przeżyjesz z nami tysiąc wrażeń
Na Wyspie Niedźwiedzi
Oglądaj nas...
Intro w polskiej wersji
Pomijając sam tekst (który, gdyby się przyjrzeć i tak brzmi niecodziennie), utwór jest wykonany w specyficzny sposób, utrzymujący nastrój tajemnicy i niepokoju. Jak pisze jeden z uczestników dyskusji:
[...] Przy czym Buka była straszna i jak ją widziałem w TV, to gasiłem dobranockę i uciekałem z pokoju. Natomiast Wyspa Niedźwiedzi była z jednej strony dziwna, ale strasznie przyciągała – już sama piosenka z intra tworzyła taki straszny nastrój. Oglądając każdy odcinek zawsze odrobinę bałem się, ale coś mnie trzymało do końca i oglądałem jak zaczarowany. Nie czułem strachu, ale lekki, natomiast ciągły niepokój.
Kolejnym, “niepokojącym” aspektem animacji była, nomen omen, sama animacja. Stworzona przez studio Pixibox prawdopodobnie jako pierwsza wplotła w opowieść modele trójwymiarowe, co, trzeba przyznać, na owe czasy wyglądało na swój sposób niesamowicie – bohaterowie poruszali się nienaturalnie i pokracznie, mieli też dość kanciaste kontury.
Jednak to nie musi przesądzać, że produkcja była straszna – niepokój spowodowany grafiką był raczej efektem tego, że jako dzieci byliśmy przyzwyczajeni do klasycznej oprawy wizualnej pokroju Smerfów, a to co nowe i nieznane, zawsze wydawało nam się dziwne. W tym momencie swoje cztery grosze dorzuca jednak muzyka, która była delikatnie depresyjna i zahaczająca o dark ambient. Czasem w utworach słychać nawet poprzeplatane i wytłumione krzyki, w każdym motywie muzycznym można dosłyszeć chórki z syntezatora – o ile specyficzna animacja i design postaci mogły się wybronić nowatorską technologią, o tyle taka oprawa dźwiękowa jest najzwyczajniej czymś niespotykanym w klasycznych bajkach.
Przy okazji samych autorów pojawia się jednak pierwsze z wielu dziwnych zjawisk – w dorobku grupy na serwisie imdb.com nie umieszczono żadnej informacji, jakoby Pixibox pracował nad Wyspą Niedźwiedzi .
Zgłębiając dalej bajkę dochodzimy do fabuły, która zaczyna się dość niepozornie. Pewnego dnia na archipelag Królików trafia pudełko z tajemniczym rozbitkiem. Jak się okazuje jest to niedźwiedź w masce, którego sympatyczne króliki, mimo ostrzeżeń czarownika postanawiają zatrzymać. Edi, bo tak został nazwany rozbitek zamieszkał na wyspie, dorastając wśród królików i zajmował się roznoszeniem poczty.Jego przyjacielem zostaje młody Max. Pewnego dnia niedźwiedź znajduje butelkę w której mieszka duch o imieniu Ok. Ten wyjawia Ediemu tajemnicę, według której Edi powinien udać się na tytułową Wyspę Niedźwiedzi. Jak to w bajkach bywa, staje się to pretekstem do rozpoczęcia przez trójkę znajomych podróży po zarówno znajomym, jak i obcym widzowi świecie.
Pomimo sympatycznego początku, z czasem kreskówka staje się coraz mniej szablonowa. Rzeczą, która przykuwa uwagę widza, jest zdecydowana przewaga czarnych charakterów. Pośród nich widzimy:
- Piratów, próbujących pojmać Ediego i sprzedać go na targu niewolników. Ich twarze są pokraczne, przypominają nieco zmutowane krokodyle. Stosują wymyślne tortury, takie jak wyrywanie kości (!)
- “Pogodotwórców”, mroczne bóstwa sił natury. Starają się uniemożliwić bohaterom odnalezienie Wyspy z powodu przepowiedni, mówiącej o końcu ich panowania wraz z dotarciem na Wyspę niedźwiedzia w masce. Szczególnie okrutni są słudzy Małpy Tropik, jednego z pogodotwórców. Mowa o Smokach Wampirach, jednych z najmroczniejszych stworzeń, jakie kiedykolwiek pojawiły się w filmach animowanych.
- Doktora Lękusa, szalonego naukowca, który w poszukiwaniu “eliksiru okrucieństwa” przeprowadza bolesne eksperymenty na zwierzętach. Wielu forumowiczów kojarzyło jego postać z nazistowskim doktorem Mengele. W jednym z odcinków dostępnych na youtube widzimy jego eksperymenty na Maxie, któremu wprowadza za pomocą zastrzyku wspomniany eliksir.
W całej kreskówce można znaleźć także istoty parające się profesjami, których nie spotyka się na co dzień w kreskówkach – tak więc swoje gościnne występy zaliczają handlarze niewolnikami czy łowcy nagród. Jak już wspomniałem to, co odróżnia czarne charaktery w Wyspie od innych bajek, to – oprócz ich nietypowych zajęć i wyglądu – ich ilość. Zazwyczaj bajki dla dzieci przedstawiają głównych bohaterów żyjących w sielskim i spokojnym świecie któremu zagraża jasno określone zło, dowodzone przez jeden główny czarny charakter, wspierany przez swoich siepaczy. Najczęściej też postaci negatywne napotykają opór wszystkich mieszkańców krainy, miłujących dobro i spokój. W przypadku Wyspy jedynymi pozytywnymi personami są dziwnie poruszający się niedźwiedź polarny, królik i tajemnicza zjawa, która zna zdecydowanie zbyt wiele tajemnic.
Równie ważną kwestią jest świat przedstawiony w kreskówce. Trójka przyjaciół w pewnym momencie, odnajduje jaskinię pełną ludzkich przedmiotów użytku codziennego, wspominają o “Pierwszym Trzęsieniu Ziemi”. Czy to dlatego nie ma tam żadnych ludzi?
Pomimo tego, że bohaterowie niemal non stop podróżują szlakami morskimi, robią to przy pomocy machin latających, zupełnie jakby w wodzie czaiło się coś strasznego. Padła też sugestia, jakoby miało to jakiś związek ze skażeniem zbiorników wodnych.
Wizja postapokaliptycznego świata rządzonego przez zwierzęta jest być może ciekawa, ale raczej nie jest to materiał na dobranockę dla dzieci.
Mamy więc psychodeliczną kreskówkę, epatującą okrucieństwem, apokalipsą, przerażającymi eksperymentami medycznymi i wszechobecnym mrokiem, za który najprawdopodobniej odpowiedzialni są chciwi i zawistni bogowie – pogodotwórcy. Kto stoi za jej produkcją? Strona studia animatorskiego odpowiedzialnego za “Wyspę” nie istnieje, podobnie jak żadna poświęcona bajce – co w dzisiejszych czasach wydaje się niezwykłe. Jedyne wiarygodne informacje, do jakich udało mi się dotrzeć, sugerują, że za projekt odpowiada niejaki Jacques Peyrache. Być może chciał stworzyć coś ciekawego, ale nie przewidział jak odbiorą to najmłodsi widzowie? Taka odpowiedź byłaby prawdopodobna, gdyby nie jeden drobny szczegół.Jacques Peyrache jest psychiatrą dziecięcym.
Wyspa Niedźwiedzi jest jednocześnie przyciągającą, jak i niespotykaną (jak na dzisiejsze standardy) produkcją, która dodatkowo po latach została owiana tajemnicą. W dobie wszechobecnego dostępu do danych za pośrednictwem internetu o wspomnianej bajce i jej twórcach wiemy naprawdę niewiele, zaś informacje, które zostały już ujawnione budzą mieszane uczucia. Jeśli powyższy artykuł zainteresował cię na tyle, ze postanowiłeś samemu dowiedzieć się czegoś więcej o ww. produkcji, na serwisie youtube wciąż można znaleźć pojedyncze odcinki kreskówki oraz polską czołówkę.
Zdaję sobie sprawę, że powyższe stwierdzenia, domysły i osądy brzmią, jak na bajkę dla dzieci, dość niesamowicie – jednak chciałbym tu podkreślić fakt, że wszystko, co zostało tu spisane, zostało wypowiedziane przez uczestników dyskusji, którzy mieli do czynienia z Wyspą Niedźwiedzi jako dzieci – jest jedynie tym, jak ją zapamiętali (a co za tym idzie – jak ją odbierali jako małe berbecie), a nie tym co faktycznie bajka sobą reprezentuje. Tego się raczej nie dowiemy ;)
_______________________________________________________________________________
Bajki co prawda w dzieciństwie nie oglądałam, ale kiedy tylko natrafiłam na tekst mocno zaintrygowała mnie ta produkcja. Nie jest to czysty creepypastowy wymysł jak Candle Cove, a mimo to wzięła się jakby znikąd i jest niezwykle mroczna, jak na czasy, w których powstała.
Na dysku mam masę screenów przedstawiających opnie użytkowników rozmaitych forów czy blogów. Podsycają one tylko to, co niedopowiedziane. Jeśli ktoś miałby ochotę, mogę je przesłać.
_______________________________________________________________________________
Odcinki dostępne są na YouTube na koncie użytkowniczki Nefertina.