czwartek, 5 czerwca 2014

LaLaurie Mansion - przekleństwo Nicolasa Cage'a?

Wiara w na­wie­dzo­ne miej­sca jest tak samo stara jak i wiara w duchy. Każdy bu­dy­nek, w któ­rym miało miej­sce mor­der­stwo czy sa­mo­bój­stwo lub gdzie roz­gry­wa­ły się ludz­kie dra­ma­ty wzbu­dza nie­po­kój. A co, jeśli w jed­nym domu, w nie­zwy­kle okrut­ny spo­sób tor­tu­ro­wa­no i za­mor­do­wa­no wiele osób? Taką wła­śnie hi­sto­rię skry­wa uro­czy bu­dy­nek w Nowym Or­le­anie.
Pa­trząc na niego trud­no po­dej­rze­wać, że wła­śnie tu miesz­ka­ła jedna z naj­okrut­niej­szych ko­biet - se­ryj­nych mor­der­ców - ma­da­me Marie Del­phi­ne La­Lau­rie.
Ma­da­me La­Lau­rie trzy­krot­nie wy­cho­dzi­ła za mąż. W 1831 roku, wraz z ostat­nim mężem - dok­to­rem Lo­uisem La­Lau­rie, ku­pi­li spory dom w Dziel­ni­cy Fran­cu­skiej w Nowym Or­le­anie. Stop­nio­wo roz­bu­do­wu­jąc i mo­der­ni­zu­jąc dom pań­stwo La­Lau­rie przy­go­to­wa­li w nim po­miesz­cze­nia dla swo­ich nie­wol­ni­ków. Dom szyb­ko stał się po­pu­lar­nym miej­scem spo­tkań miej­sco­wej elity to­wa­rzy­skiej. Go­spo­dy­ni urzą­dza­ła wy­staw­ne przy­ję­cia. Żaden z gości nie wie­dział o roz­gry­wa­ją­cym się na pod­da­szu domu dra­ma­cie - to wła­śnie tam uro­cza pani domu urzą­dzi­ła sobie swoją pry­wat­ną salę tor­tur, w któ­rej prze­trzy­my­wa­ła przy­ku­tych do ścian nie­wol­ni­ków. Wpraw­dzie uwagę gości zwra­cał mi­zer­ny wy­gląd służ­by uro­czej Ma­da­me oraz fakt, że pa­no­wa­ła wśród niej wy­jąt­ko­wa ro­ta­cja, a córki go­spo­dy­ni były kar­co­ne za do­kar­mia­nie wy­bie­dzo­nych słu­żą­cych, jed­nak nikt nie po­dej­rze­wał, jakie pie­kło La­Lau­rie zgo­to­wa­ła swoim nie­wol­ni­kom. Po mie­ście krą­ży­ły plot­ki do­ty­czą­ce okru­cień­stwa Ma­da­me. Ktoś po­su­nął się nawet do wy­sła­nia do La­Lau­rie Man­sion praw­ni­ka, który zba­dać miał sy­tu­ację w domu. Nie zna­lazł on jed­nak do­wo­dów na winę ko­bie­ty. Plot­ki pod­sy­ca­ła opo­wieść o mło­dej nie­wol­ni­cy, którą za drob­ne prze­wi­nie­nie Ma­da­me zrzu­ci­ła z dachu.
10 kwiet­nia 1834 roku w domu Ma­da­me wy­buch pożar. Wy­wo­ła­ła go oba­wia­ją­ca się swo­jej pani ku­char­ka. Kiedy przy­by­ła pomoc, są­sie­dzi we­szli do domu, by ra­to­wać do­by­tek pań­stwa La­Lau­rie. Stra­żak do­tarł aż na pod­da­sze i usły­szał do­cho­dzą­ce z niego krzy­ki, płacz i jęki. To, co zo­ba­czył prze­ra­zi­ło go do resz­ty. Wła­śnie wtedy ta­jem­ni­ca ostat­nie­go pię­tra La­Lau­rie Man­sion wy­szła na jaw. Część z nie­wol­ni­ków jesz­cze żyła, a część już nie. Ciała zmar­łych znaj­do­wa­ły się w róż­nym stop­niu roz­kła­du. Przy­ku­te do sto­łów osoby pod­da­wa­no me­dycz­nym eks­pe­ry­men­tom, które były praw­dzi­wie be­stial­skie. Prze­ra­żo­ny tłum rzu­cił się w pogoń za ucie­ka­ją­cą ro­dzi­ną La­Lau­rie. Udało jej się zbiec i jej dal­szy los jest nie­zna­ny. Nie­któ­rzy twier­dzą, że wy­je­cha­ła do Fran­cji, jed­nak po­dob­no jej na­gro­bek zna­le­zio­no w St. Louis.
Roz­wście­czo­ny tłum zde­mo­lo­wał La­Lau­rie Man­sion. Przez wiele lat dom stał opusz­czo­ny, jed­nak w końcu zo­stał od­re­mon­to­wa­ny. Kupił go eks­cen­trycz­ny Jules Vi­gi­nie. Po dwóch la­tach zmarł. Jego ciało zna­le­zio­no w po­miesz­cze­niu, w któ­rym pa­no­wał ogrom­ny ba­ła­gan. Po­dob­no dom był pełen dro­gich an­ty­ków i wszę­dzie po­cho­wa­ne były torby z pie­niędz­mi. Mimo tych plo­tek, mało było chęt­nych do po­szu­ki­wa­nia w domu skar­bów. Ko­lej­ny wła­ści­ciel za­mie­nił go na miesz­ka­nia dla wło­skich emi­gran­tów. Jeden z nich opo­wia­dał, że zo­stał za­ata­ko­wa­ny przez mło­de­go, ciem­no­skó­re­go męż­czy­znę, który miał ręce i nogi skute łań­cu­cha­mi. Po ataku męż­czy­zna po pro­stu roz­pły­nął się w po­wie­trzu. Duch samej go­spo­dy­ni gonił z batem dzie­ci no­wych miesz­kań­ców. Pew­nej nocy jedna z matek obu­dzi­ła się i zo­ba­czy­ła, ze jej po­cie­cha ma wci­śnię­tą w buzię zwi­nię­tą skar­pet­kę. Emi­gran­ci w po­śpie­chu opu­ści­li na­wie­dzo­ny dom.
Potem urzą­dzo­no w nim bar, jed­nak jego wła­ści­ciel cią­gle opo­wia­dał, że towar w ma­ga­zy­nach każ­dej nocy ob­le­wa­ny jest śmier­dzą­cą cie­czą. Póź­niej ko­lej­no znaj­do­wa­ły się tam szko­ła dla dziew­cząt, kon­ser­wa­to­rium, sklep me­blo­wy i w końcu bu­dy­nek miesz­kal­ny. Wszy­scy, któ­rzy prze­by­wa­li w tym miej­scu zgod­nie po­wta­rza­ją opo­wie­ści o jego na­wie­dze­niu. W domu, szcze­gól­nie z pod­da­sza, sły­chać płacz, krzyk oraz jęki tor­tu­ro­wa­nych i ko­na­ją­cych nie­wol­ni­ków. Wiele osób wi­dzia­ło ducha mło­dej dziew­czy­ny ucie­ka­ją­cej po dachu. Krąży opo­wieść o tym, jak zjawa Ma­da­me La­Lau­rie usi­ło­wa­ła udu­sić w domu pew­ne­go ciem­no­skó­re­go męż­czy­znę. Pod pod­ło­gą domu od­na­le­zio­no szkie­le­ty po­cho­dzą­ce z cza­sów krwa­wych mor­derstw Ma­da­me. Na dzie­dziń­cu domu znaj­do­wa­no za­bi­te zwie­rzę­ta. Na scho­dach sły­chać dzwo­nie­nie łań­cu­chów. Cza­sem cho­dzą po nich duchy po­twor­nie oka­le­czo­nych nie­wol­ni­ków. Drzwi i okna w domu same otwie­ra­ją się i za­my­ka­ją. Meble prze­su­wa­ją się, wiele osób czuło też do­tknię­cia nie­wi­dzial­nych rąk. W gór­nych oknach re­zy­den­cji cza­sem zo­ba­czyć można mi­ga­ją­ce świa­tła, a nawet upior­ne­go ducha pani domu.
Jesz­cze inna le­gen­da głosi, że na­wie­dzo­ny jest także wi­szą­cy w domu por­tret Ma­da­me. Zo­stał on na­ma­lo­wa­ny w 1997 roku przez no­wo­or­le­ań­skie­go ar­ty­stę - Ri­car­do Pu­sta­nio. Wkrót­ce oka­za­ło się, że obraz jest prze­klę­ty. Lu­dzie bar­dzo źle czuli się w jego obec­no­ści. Obraz czę­sto z hu­kiem spa­dał ze ścia­ny, słu­chać było do­cho­dzą­ce z niego szep­ty i wes­tchnię­cia. Wła­ści­ciel ob­ra­zu prze­stra­szył się na tyle, że zwró­cił go au­to­ro­wi. Obec­nie obraz znaj­du­je się w pry­wat­nej ko­lek­cji. Jego nowi wła­ści­cie­le nie chcą ko­men­to­wać plo­tek na temat jego na­wie­dze­nia.
W 2007 roku za 3,5 mln do­la­rów dom kupił ama­tor moc­nych wra­żeń - aktor Ni­cho­las Cage. Twier­dził, ze w domu prze­by­wa 6-7 du­chów, upar­cie od­rzu­cał też pomoc ofe­ro­wa­ną przez róż­nych eg­zor­cy­stów. Sam Cage nie pla­no­wał spać w na­wie­dzo­nym domu i nie wy­ra­żał zgody na to, żeby no­co­wał tam kto­kol­wiek inny. Zaraz po tym za­ku­pie spa­dła na niego klą­twa ubó­stwa. W bły­ska­wicz­nym tem­pie stra­cił wszyst­kie swoje oszczęd­no­ści. Winił za ten fakt me­na­dże­ra, nie­tra­fio­ne in­we­sty­cje oraz dom, w któ­rym dzia­ły się dziw­ne rze­czy. W 2009 roku dom zo­stał za­ję­ty przez ko­mor­ni­ka i wy­sta­wio­ny na li­cy­ta­cję. Jed­nak żadna osoba pry­wat­na nie zde­cy­do­wa­ła się na jego zakup i prze­szedł on na wła­sność banku.
Hi­sto­ria Ma­da­me Del­phi­ne La­Lau­rie i jej prak­tyk jest prze­ra­ża­ją­ca. Opisy zna­le­zio­nych w cza­sie po­ża­ru ofiar są wy­jąt­ko­wo dra­stycz­nie. Nie­któ­rzy twier­dzą, że De­phi­ne brała udział w eks­pe­ry­men­tach męża, inni twier­dzą, że mąż po pro­stu przy­my­kał oko na “hobby” mał­żon­ki. Nie­wąt­pli­wie to, co ro­bi­ła Ma­da­me budzi prze­ra­że­nie i każe za­sta­no­wić się nad jej zdro­wiem psy­chicz­nym. Licz­ba za­bi­tych przez nią ofiar sza­co­wa­na jest na 100 osób. 100 osób, które zmar­ły w pie­kiel­nych mę­kach. Trud­no dzi­wić się, że lu­dzie oba­wia­ją się La­Lau­rie Man­sion. Takie miej­sce musi bu­dzić trwo­gę i można po­dej­rze­wać, że nie wszyst­kie dusze opu­ści­ły swoje miej­sce kaźni. Czy to fak­tycz­nie naj­bar­dziej na­wie­dzo­ny dom w Sta­nach Zjed­no­czo­nych? Praw­do­po­dob­nie tak. Nie tylko z po­wo­du błą­ka­ją­cych się po nim po­tę­pio­nych dusz, ale przede wszyst­kim z po­wo­du tego, co się w nim dzia­ło.

Autor: Małgorzata Maćkowiak, Onet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz