niedziela, 23 czerwca 2013

SuicideMouse

Filmik Suicidemouse był wykorzystywany pod koniec II Wojny Światowej jako narzędzie tortur w obozach jenieckich przez Aliantów na Japończykach. Najlepsze efekty na full screenie, słuchawkach, w godzinach wieczornych przy zgaszonym świetle.

UWAGA! DLA BEZPIECZEŃSTWA OGLĄDAĆ W POBLIŻU INNYCH OSÓB!
_______________________________________________________________________________
Z paranormalne.pl:
Co mnie niepokoi w tym filmiku:
  • Chronologicznie ten filmik został napisany w latach 30 XX w. - zob. opis do filmiku Suicidesheep. Co do Suicidesheep, to w ogóle mi się nie włącza, ale z tego co widzę, to próba "odtworzenia" efektów z Suicidemouse, jednak jeżeli ktoś by był tym zainteresowany, daje to.
  • Niepokoi mnie tez fakt, ze... w czasach II WŚ ów filmik używany był jako narzędzie tortur (mowa o Suicidemouse)? potwierdza to teorie o zrobieniu go w latach '30, ale z kolei to coś w stronę teorii spiskowej lub małej nieścisłości, jakoby ten filmik był dużo później odkryty.
  • Wracając do Suicidemouse - historycznie coś takiego datowałbym na lata '80, i to na duży majstersztyk, lub na obecne. Filmik widać było, ze ciął mi się jak cholera (z winy kompa), jednak wszystkie rzeczy niepokojące, jakie zobaczyłem (choć pisze się o nich wszem i wobec) to:
  • Podkład muzyczny był napisany w kompletnej aharmonii - brak tu skali, taktu, niemniej jednak nie jest to aharmonia typowa dla dziecka, które chce sobie pobrzdąkać w klawisze - jakby ktoś napisał nuty, w ogóle nie zastanawiając się nad ich treścią a potem je grał (jestem "początkującym" muzykiem). Nie wyklucza to, ze podkład mógł być puszczony od tyłu. [ode mnie: podkład ten, co udało się zauważyć internautom, jest puszczonym od tyłu i spowolnionym Badinerie Jana Sebastiana Bacha, który w latach 40. był openingiem bajek o Myszce Mickey]
  • Chód Myszki Mickey wydaje mi się więcej niż "dziwny" - wydaje mi się, ze chodzi, jakby tylko chciała, co było cholernie nietypowe, jak na tamte lata
  • Zielone tło na dole strony - to nie było możliwe wtedy
  • Falowanie budynków tez mi się wydaje nietypowe (na początku z tej jeszcze "normalnej" części), w tej "nienormalnej" wydaje mi się, ze w tych "budynkach" też widnieją treści podprogowe
  • Nie zobaczyłem tam jednak żadnego przemieszczania twarzy, ani szyderczego uśmiechu, o którym inni piszą
  • Przybliżenie tej twarzy Myszki Mickey
  • Napis na końcu, w jęz. rosyjskim? ["Prawdziwe Cierpienie Nie Jest Znane"]
  • Dziwny tekst i historia z tym gościem co oglądał 
  • Krzyki w tej mniej normalnej części filmiku, b. dziwne
  • I najważniejsze: Wydaje mi się, jakoby filmik niósł treści podprogowe - w paru momentach widzę twarz, sylwetkę innej osoby lub coś jeszcze - cholernie dobrze zadziałało, jeżeli chodzi o treści podprogowe, ale tak jak mowie - mam starszego kompa.
  • Dziwne było też, ze pojawia się jeszcze jeden kolor - turkusowy (jedna treść, z tym kolorem powinna występować bodajże w 4.20-4.40). Padają tez jakieś bardzo mocno dziwne zakłócone/przefiltrowane słowa.
_______________________________________________________________________________
Suicidemouse.avi

Czy pamiętacie kreskówki z Myszką Miki z lat 30-tych? Te, które kilka lat temu zostały wydane na DVD? Słyszałem, że jedna z nich nigdy nie została wydana i jest niedostępna nawet dla najbardziej zagorzałych fanów Disneya. Z kilku źródeł wiem, że ów film to tak naprawdę nic nadzwyczajnego. Po prostu zapętlony fragment, w którym widać Mikiego idącego ulicą wzdłuż sześciu budynków. Całość trwa może dwie-trzy minuty, po czym następuje wyciemnienie ekranu. Nie ma tam też żadnej miłej dla ucha melodii. W zasadzie muzyka w tej kreskówce nie jest nawet muzyką – jest to po prostu bezładne walenie w klawisze pianina przez półtorej minuty, a przez resztę filmu słychać szum. To nie był ten Miki, którego wszyscy później polubiliśmy – nie tańczył, nawet się nie uśmiechał, po prostu sobie szedł przed siebie ze zwyczajnym wyrazem twarzy i spuszczoną głową, sprawiając wrażenie smutnego i przygnębionego. Przez pewien czas każdy myślał, że po wyciemnieniu ekranu film się po prostu skończył. Gdy Leonard Maltin recenzował starsze odcinki, decydując o tym, które z nich mają być umieszczone na kompilacji, stwierdził, że to coś jest zbyt głupie, żeby znalazło się na DVD, chciał jednak mieć cyfrową kopię nagrania ze względu na to, iż było ono stworzone przez Disneya. Gdy zgrał to do postaci cyfrowej i zapisał plik na dysku swojego komputera, zauważył dziwną rzecz...
Cała kreskówka trwała dokładnie 9 minut i 4 sekundy.

Mój znajomy, asystent prezesa Walt Disney Pictures i zarazem kolega pana Maltina, dostarczył mi takie oto informacje mailem:

Wyciemnienie trwało do szóstej minuty, potem znów widać było Mikiego idącego ulicą. Jednak dźwięk był już zupełnie inny. To był bełkot. Nie był to jednak żaden język, brzmiało to bardziej jak mocno zniekształcony odgłos płaczu. Hałas robił się coraz głośniejszy, na obrazie zaczęły pojawiać się dziwne zakłócenia. Chodnik jakby zaczął się cofać pod nogami myszki, a na ponurej twarzy Mikiego powoli zaczął pojawiać się uśmiech. W siódmej minucie bełkot zmienił się w przerażający, bardzo nieprzyjemny dla ucha krzyk, a obraz zaczął się robić jeszcze dziwniejszy. Zaczęły pojawiać się kolory, co w tamtych czasach nie było możliwe. Twarz Mikiego zaczęła się deformować, oczy przemieściły się w zupełnie inne miejsce – jakby na podbródek. Budynki w tle zaczęły falować w powietrzu, a chodnik wciąż się cofał, a potem kierował we wszystkie możliwe strony. Ten przeraźliwy krzyk trwał aż do ósmej minuty, a potem nagle na ekranie pojawiła się twarz Myszki Miki w akompaniamencie muzyki, która brzmiała jak zepsuta pozytywka. To trwało przez jakieś 30 sekund. Pan Maltin się przeraził i wybiegł z pokoju, po czym zamknął płytę z nagraniem w sejfie. A co było w ostatnich 30 sekundach filmiku? Niestety, udało mi się zdobyć jedynie szczątkowe informacje na ten temat. Od ochroniarza, który robił obchód w studio wiem, że któryś z pracowników po obejrzeniu zapisanego na dysku filmu do końca wybiegł z pokoju blady jak ściana, mówiąc siedem razy: „Prawdziwe cierpienie nie jest znane”, po czym wyciągnął pierwszemu napotkanemu ochroniarzowi pistolet i strzelił sobie w głowę. Jedyne co się dowiedziałem to to, że ostatnią klatką filmu był ponoć tekst w języku rosyjskim, który dosłownie można było przetłumaczyć „Znaki piekła wciągają oglądających do środka”. Z tego co wiem, nikt inny nie oglądał całego filmu, ale niektórzy pracownicy próbowali wrzucić nagranie na Rapidshare, za co od razu wylatywali dyscyplinarnie z pracy. Jeśli to nagranie znajduje się gdzieś w sieci, prawdopodobnie nosi tytuł "SuicideMouse.avi". Gdy uda Ci się odnaleźć ten film, pod żadnym pozorem go nie oglądaj i skontaktuj się ze mną telefonicznie, obojętnie o której godzinie.

Czekam na kontakt, T.R.

_______________________________________________________________________________
Dla niektórych użytkowników Suicidemouse jest ostrzeżeniem, jakoby za filmami Walta Disney'a kryło się coś złowrogiego, niepokojącego. Jeszcze inni twierdzą, że to wyssane z palca brednie i fotomontaż, a sama animacja pochodzi ze starego odcinka Myszki Mickey, który można odszukać na internecie (niestety po skasowaniu przez użytkownika filmiku na YouTube, nie udało mi się go nigdzie znaleźć).

Zapewne nigdy nie dowiemy się całej prawdy, możemy tylko gdybać. A Wy, co o tym sądzicie?

PS. Tylko się nie bać, filmik oglądałam nieraz i jeszcze żyję XD

1 komentarz:

  1. animacja totalnie schizowa, ale historyjka tragicznie niedorzeczna.
    muszę jednak podziękować za pokazanie mi dobrego narzędzia tortur :D

    OdpowiedzUsuń